poniedziałek, 4 października 2010

Jeszcze o siatkarzach

No i koniec naszej przygody z MŚ w piłce siatkowej. Ciągle żałuje, że chwaliłem naszą reprezentację. Przegrana z Bułgarią skreśliła naszę szansę na wywalczenie czegokolwiek na mistrzostwach. Każdy kibic i każdy sportowiec wie, że porażki są wkalkulowane w uprawianie sportu czy kibicowanie mu. Są jednak dwa rodzaje porażek: porażka po walce, i porażka żenująca. Nasze porażki na MŚ traktuję jako porażki żenujące i przynoszące wstyd naszej reprezentacji. Jeszcze z Brazylią starałem się to jakoś wytłumaczyć, ale styl w jaki przegrali z Bułgarią to coś strasznego. Coś się zacieło u naszych chłopaków. Grać przecież umieją. Szkoda, naprawde szkoda, ale jak to się mówi "co nas nie zabjie to nas wzmocni" i miejmy nadzieję, że te porażki są początkiem odbudowy wielkiej polskiej piłki siatkowej.

piątek, 1 października 2010

Polska - Brazylia 0:3

W poprzednim poscie pochwaliłem naszą piłkę siatkową, siatkarze na przekór wszystkiemu wczoraj w meczu z Brazylią okazali się drużyna bez charakteru. Mieimy nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy. Boje się jednak, że nasza reprezentacja nie potrafi grać w siatkówkę z Brazylią. Mają kompleks tej drużyny.
sportowefakty.pl
Polska przegrała w Ankonie z Brazylią 0:3 (16:25, 20:25, 20:25) w pierwszym meczu grupy N drugiego etapu mistrzostw świata siatkarzy. W piątek (godz. 17.00) biało-czerwoni zmierzą się z Bułgarami.
Mariusz Wlazły: Mecz nie ułożył się po naszej myśli. Jest nam bardzo przykro, że ta strata punktowa jest tak ogromna, ale na świecie nie ma rzeczy niemożliwych, więc trzeba być dobrej myśli, a do pojedynku z Bułgarią podejść z chłodną i czystą głową. Później zobaczymy. Albo zostaniemy w turnieju, albo nie. Nie ma co się przejmować. Nie chcę nawet myśleć o tym, że sobotni mecz Bułgarów z Brazylią może wyrzucić nas z turnieju. Dziwne rzeczy się tutaj dzieją, ale mam nadzieję, że nasza grupa będzie grała w porządku do końca.

Krzysztof Ignaczak: Oni cały mecz zagrali trójblokiem, a my nie potrafiliśmy się przez niego przebić. Ponadto byli bardzo czujni w obronie i ataku. My już jednak zapominamy o tym spotkaniu i skupiamy się na piątkowej rywalizacji z Bułgarią. Gramy o wyjście z grupy i nie możemy przejmować się tym, co jest za nami. Mamy jeszcze mecz o życie i mam nadzieję, że będzie zwycięski dla nas.

Zbigniew Bartman: Piątkowy mecz z Bułgarią jest dla nas spotkaniem o życie, o być lub nie być w turnieju. Nie wystarczy go wygrać, a musimy to zrobić dobrym stosunkiem małych punktów, bo to może decydować o dalszym awansie. Brazylia rozwaliła nas zagrywką. Nie mogliśmy tej piłki odpowiednio dograć do siatki, a co za tym idzie mieliśmy duży problem w ataku. To był nasz dzień słabości, a przy takim układzie turnieju nie można sobie na taki pozwolić. Teraz nie mamy innego wyjścia i musimy wszystko postawić na jedną kartę. Nie mamy już nic do stracenia, a czasu na naładowanie akumulatorów nie jest zbyt wiele.

Paweł Zagumny: Zagraliśmy bardzo źle. W takim stylu nie można walczyć z Brazylią, bo ona bezlitośnie to wykorzystuje. Byli lepsi w każdym elemencie gry, ale musimy o tym jak najszybciej zapomnieć. Przed nami operacja Bułgaria i całe nasze skupienie, powinno być skierowane właśnie na nich. Nie zmienimy już tego wyniku, dlatego najlepiej o tym nie mówić.

poniedziałek, 27 września 2010

Siatkówka sportem narodowym


To powinien być nasz sport narodowy. Jesteśmy naprawdę od wielu lat w czołówce światowej piłki siatkowej. Dlatego pełen szacunek naszym zawodnikom. Nawet z Niemcami potrafimy wygrywać. Szok. Wygraliśmy wczoraj na Mistrzostwach Świata z Niemcami 3:2 brawoooo.
sportowefakty.pl
Reprezentacja Polski po pięciosetowym spotkaniu pokonała drużynę narodową Niemiec. - Nie możemy jeszcze myśleć o medalach - powiedział po meczu Mariusz Wlazły.
Piotr Nowakowski (Polska): Całe szczęście, że udało się wygrać ten bardzo ważny mecz. Nerwy są, ale staram się chować je gdzieś w środku i nie okazywać na zewnątrz. Nie chcę mówić, czy Serbowie kalkulowali przegrywając z Kanadą. A może tylko zlekceważyli rywala i dlatego przegrali? W poniedziałek też na pewno zagramy o zwycięstwo.

Mariusz Wlazły (Polska): Niemcy bardzo dobrze zagrywali. Staraliśmy się nie oddać bezpośrednio punktów, dlatego graliśmy piłkę wysoką i sytuacyjną. Oni jednak dobrze organizowali się w bloku. To im ułożyło grę. Cieszymy się przede wszystkim ze zwycięstwa. To był bardzo ciężki mecz. Nie możemy jeszcze myśleć o medalach, bo do tego długa droga. Teraz czas na koncentrację do kolejnego spotkania. Najważniejsze, że teraz czujemy się bezpiecznie, bo awans już mamy. Do poniedziałkowego meczu możemy podejść z większym spokojem, ale na pewno będziemy grali o zwycięstwo.

Michał Winiarski (Polska): Spodziewaliśmy się tak zaciętego meczu. Przed mistrzostwami Niemcy dwukrotnie pokonali Brazylię i to nie był przypadek. W sobotę spotkanie z Serbią (0:3 - PAP) im nie wyszło, ale to jeszcze nic nie znaczyło. Postawili trudne warunki i cieszę się, że mimo naszej nerwowości udało się zwyciężyć. To na pewno buduje. Mieliśmy trochę przestojów. Nie zaprezentowaliśmy się najlepiej w ataku, ale nadrabialiśmy walecznością. Budujące jest, że tworzyliśmy prawdziwy zespół.

Piotr Gruszka (Polska): To mecz, który buduje charakter zespołu i daje wiarę, że można grać dobrze. Niemcy zawiesili wysoko poprzeczkę. Ten mecz był dla nich bardzo ważny, bo mieli już jedną porażkę.

Bjoern Andrae (Niemcy): Ten mecz był prawdziwą walką. Obie drużyny grały na bardzo wysokim poziomie. Na pewno nasza postawa była znacznie, lepsza niż dzień wcześniej w spotkaniu z Serbią. Jesteśmy trochę zawiedzeni, że nie udało się wygrać, bo różnica była naprawdę niewielka.

niedziela, 26 września 2010

37 lat czekania i wkońcu!!!!!!!

Znowu pisze o żużlu, ale jako wierny kibic czarnego sportu nie mogę przejść obojętnie obok tego co wczoraj wydarzyło się we włoskim Terenzano!! Po 37 latach czekania mamy znowu polskiego Mistrza Świata na żużlu!!!! Tomasz Gollob zrobił to w pięknym stylu niczym. Zdobył w tym sporcie już wszystko co można było zdobyć. Brakowało mu tego jednego krążka. Wczoraj w spełnił swoje marzenie, ale i marzenie tysięcy polskich kibiców. Profesor, cesarz, król określają naszego mistrza. W dzisiejszym speedway'u nie ma innego zawodnika o takim talencie jak Tomek. Jest wielki i na stałe wpisał się w historię światowego żużla, historię, która tworzy się na naszych oczach.
sport.tvp.pl
omasz Gollob został drugim po Jerzym Szczakielu polskim mistrzem świata! Na powtórzenie takiego wyczynu polscy kibice czarnego sportu czekali aż 37 lat. Najlepszy polski żużlowiec spełnił swoje największe marzenie, na które jak sam przyznał pracował całą swoją sportową karierę.

Sześć punktów na wagę złota

GP Włoch zostało opóźnione z powodu padającego deszczu o ponad godzinę. Organizatorzy zdołali jednak na tyle przygotować nawierzchnię, by nadawała się ona do rozegrania zawodów. Cała ta sytuacja i jedyny możliwy sposób przygotowania toru nie mógł zwiastować wielkiego widowiska, szczególnie w pierwszej fazie turnieju. W tych okolicznościach magiczna granica 19 punktów dzieląca Tomasza Golloba od Jasona Crumpa miała zostać powiększona o bezcenne 6 "oczek".

Spasować się z torem

Pierwsze biegi w wykonaniu Tomasza Golloba, jak i Jasona Crumpa nie były udane. Na początku zawodów o rozstrzygnięciach z powodu warunków na torze decydował wyłącznie start. Najpierw kiepsko wypadł Crump, który słabł z okrążenia na okrążenie i ostatecznie stracił nawet jeden punkt na rzecz Frederika Lindgrena, a później na nasiąkniętym wodą torze skrzydeł nie mógł rozwinąć Gollob. Polak w silnie obsadzonym biegu do mety dojechał za Gregiem Hancockiem i Chrisem Holderem. W swoim pierwszym biegu dwa punkty zdobył jednak Jarosław Hampel, którego wyprzedził jedynie Chris Harris.

Gollob rozpoczął swój show

W 5. biegu groźnie wyglądający upadek zaliczył Rune Holta (wcześniej bez punktu). Za sprowokowanie tej sytuacji z powtórki wykluczony został Hans Andersen, a mocno poobijany Norweg z polskim paszportem na mecie zameldował się pierwszy. Jedno „oczko” stało się natomiast udziałem Hampela.

Crump i Gollob drugą rundę startów zakończyli pewnymi zwycięstwami. Rywal Golloba w walce o tytuł, na zmienionym motocyklu był wyraźnie szybszy niż wcześniej. W najciekawszym do tej pory wyścigu dobierał mu się do skóry Andreas Jonsson, ale walka z Crumpem ostatecznie kosztowała go spadek na trzecią pozycję kosztem Chrisa Harrisa.
Jarosław Hampel może mieć żal do sędziego
Foto: PAP/EPA

Pech Crumpa

Trzecią serię otwierała doborowa stawka żużlowców, kolejno od krawężnika - Hampel, Gollob, Pedersen i Crump. Ten ostatni na starcie zahaczył taśmę, jednak sędzia do powtórki dopuścił wszystkich żużlowców. „Kangurowi” mimo to nie było dane powalczyć o punkty w 9. biegu, bo... jego motor już na starcie zdefektował! Za moment faktem stało się wymarzone dla polskich kibiców rozstrzygnięcie – „trójkę” dopisał do swojego dorobku Gollob, a za jego plecami przyjechał Hampel. Pewny siebie bydgoszczanin z biegu na bieg powiększał przewagę nad Australijczykiem!

O tym, że Jason Crump nie zamierza składać broni świadczyć mógł doskonale 14. bieg zawodów. Po słabym starcie zawodnik Betardu Wrocław szarżował pod bandą chcąc minąć Hancocka i Andersena. Amerykanin „zamknął” jednak napędzonego rywala, który został na trzecim miejscu. Na drugim łuku w dziurę wpadł Hancock i uderzył w prowadzącego Duńczyka. Upadł jeszcze Crump, ale z powtórki biegu naturalnie arbiter odsunął doświadczonego Hancocka. Chwilę później Andersen potwierdził, że w tej stawce jest najszybszy – Crump był drugi.

Gollob jak profesor

Z każdym kolejnym wyścigiem na włoskim owalu robiło się coraz ciekawiej. Dotąd prawdziwego ścigania było jak na lekarstwo, ale kiedy zawodnicy wyczuli, że nie muszą już tylko i wyłącznie „pilnować krawężnika” rywalizacja nabrała rumieńców. Nieunikniona zmiana warunków na torze mogła tylko ucieszyć Golloba. W 15. gonitwie Polak zaprezentował jazdę z jakiej słynie i po zaciętym pojedynku zostawił za sobą Andreasa Jonssona i ambitnego Dayve’a Watt’a.

Podobnie w wykonaniu żużlowca Stali Gorzów wyglądał 18. wyścig. Jedynie przez dwa okrążenia stawce przewodził Jonsson, ale absolutnie nie usatysfakcjonowany dwoma punktami Gollob już w kolejnym łuku przemknął pod bandą obok Szweda i „płynąc” po torze zwyciężył z olbrzymią przewagą.

Gollob zadebiutował w cyklu GP w 1993 roku
Foto: PAP/EPA
Mistrzowski puchar jedzie do Polski

Dwa ostatnie biegi fazy zasadniczej turnieju należały do Rune Holty i Jarosława Hampela, a to oznaczało już tylko jedno. Polak będzie mistrzem świata! Crump stracił szansę na awans do włoskiego półfinału i tym samym zaprzepaścił jakiekolwiek, nawet matematyczne szansa na dogonienie Golloba. Jedynym zawodnikiem, który choć teoretycznie mógł zagrozić liderowi klasyfikacji generalnej GP został Jarosław Hampel.

Euforia Golloba

Pierwszy półfinał Gollob rozstrzygnął na swoją korzyść właściwie w pierwszym okrążeniu. Za plecami Golloba trwał jednak pasjonujący bój o drugi miejsce. Nicki Pedersen odparł jednak szaleńcze ataki Rune Holty, który musiał się obejść smakiem. W drugim wyścigu pierwszy na mecie był Greg Hancock i Chris Harris, który o błysk szprychy był lepszy od Hampela. Przynajmniej tak zadecydował arbiter. Chociaż telewizyjne powtórki potwierdziły, że sędzia Wojciech Grodzki popełnił błąd i to Hampel powinien wystąpić w finale.

Wówczas stało się jasne, że wobec braku awansu Hampela do finału, mistrzostwo świata zdobędzie Tomasz Gollob! Jeszcze przed ostatnią odsłoną włoskiego GP, w boksie świeżo upieczonego mistrza, rozpoczęła się feta, która pewnie nie miałaby końca, gdyby nie konieczność odjechania finału. W nim Gollob tylko potwierdził najwyższą światową klasę. Za nim na metę wjechali Chris Harris, Greg Hancock i Nicki Pedersen.
Wyniki Grand Prix Włoch:
1. Tomasz Gollob (1,3,3,3,3,3,6) 22
2. Chris Harris (3,2,3,3,1,2,4) 18
3. Greg Hancock (3,3,2,W,1,3,2) 14
4. Nicki Pedersen (3,1,1,1,3,2,0) 11
5. Jarosław Hampel (2,1,2,1,3,1) 10
6. Rune Holta (0,3,D,2,3,1) 9
7. Andreas Jonsson (0,1,3,2,2,0) 8
8. Hans Andersen (1,W,2,3,2,0) 8
9. Chris Holder (2,0,W,3,2) 7
10. Jason Crump (0,3,D,2,2) 7
11. M. Zetterstroem (2,2,1,2,0) 7
12. F. Lindgren (1,2,3,0,0) 6
13. D. Watt (3,2,0,1,0) 6
14. T. Woffinden (1,1,2,1,1) 6
15. K. Bjerre (2,0,1,0,1) 4
16. M. Carpanese (U,0,1,0,0) 1
17. A. Maida – nie startował
18. M. Caviccholi – nie startował


Relacja bieg po biegu:
1. N. Pedersen, K. Bjerre, H. Andersen, A. Jonsson
2. Ch. Harris, J. Hampel, T. Woffinden, M. Carpanese (U)
3. D. Watt, M. Zetterstroem, F. Lindgren, J. Crump
4. G. Hancock, Ch. Holder, T. Gollob, R. Holta
5. G. Hancock, M. Zetterstroem, N. Pedersen, M. Carpanese
6. H. Andersen (W), R. Holta, D. Watt, J. Hampel
7. J. Crump, Ch. Harris, A. Jonsson, Ch. Holder
8. T. Gollob, F. Lindgren, T. Woffinden, K. Bjerre
9. T. Gollob, J. Hampel, N. Pedersen, J. Crump (D)
10. Ch. Holder (W), F. Lindgren, H. Andersen, M. Carpanese
11. A. Jonsson, T. Woffinden, M. Zetterstroem, R. Holta (D)
12. Ch. Harris, G. Hancock, K. Bjerre, D. Watt
13. Ch. Harris, R. Holta, N. Pedersen, F. Lindgren
14. G. Hancock (W), H. Andersen, J. Crump, T. Woffinden
15. T. Gollob, A. Jonsson, D. Watt, M. Carpanese
16. Ch. Holder, M. Zetterstroem, J. Hampel, K. Bjerre
17. N. Pedersen, Ch. Holder, T. Woffinden, D. Watt
18. T. Gollob, H. Andersen, Ch. Harris, M. Zetterstroem
19. J. Hampel, A. Jonsson, G. Hancock, F. Lindgren
20. R. Holta, J. Crump, K. Bjerre, M. Carpanese
21. Półfinał I: T. Gollob, N. Pedersen, R. Holta, A. Jonsson
22. Półfinał II: G. Hancock, Ch. Harris, J. Hampel, H. Andersen
23. Finał: T. Gollob, Ch. Harris, G. Hancock, N. Pedersen

piątek, 24 września 2010

Czy w sobotę będziemy mieli Mistrza Świata?


Już w tą sobotę w we włoskim Terenzano Tomasz Gollob może zapewnić sobię koronę Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu w sezonie 2010. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że nim zostanie, pozostaje kwestia tylko kiedy. Czy w tą sobotę, czy może dopiero za 2 tygodnie w Bydgoszczy.
spotowefakty.pl
Szwedzkie media nie mają wątpliwości, kto zostanie mistrzem świata w jeździe na żużlu. Będzie nim Tomasz Gollob, którego określają mianem cesarza i wielkiego króla tego sportu. Przedostatnia eliminacja - GP Włoch - w sobotę w Terenzano.
- Był trzeci w 2008 roku i drugi w roku ubiegłym, więc tegoroczny sezon zakończy się jak ostatnia cześć rakietowego trójskoku Golloba - na najwyższym stopniu na podium. W dodatku dekoracja odbędzie się w jego Bydgoszczy - napisał dziennik "Aftonbladet".

Gazeta podkreśliła, że Gollob ma już w swojej kolekcji wiele medali mistrzostw świata, lecz brakuje mu tylko tego jednego - złotego.

Zdaniem szwedzkiej agencji prasowej TT, to, co pokazał Polak przed dwoma tygodniami w Vojens wygrywając aż siedem kolejnych biegów i zdobywając maksymalną liczbę punktów świadczy o wyjątkowej formie i klasie.

- Przed Grand Prix Danii polski żużlowiec miał tylko siedem punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Jasonem Crumpem, lecz teraz jest to już 19 i tylko kontuzja może zatrzymać jazdę po tytuł mistrza - oceniono.

Według TT, wszystkie karty należą już do Golloba, który zbliżające się GP Włoch w Terenzano przed rokiem wygrał, a ostatnia tegoroczna eliminacja odbędzie się w Bydgoszczy, czyli na torze najbardziej mu znanym.

- Kapelusze z głowy Mistrzu Gollob - napisał portal żużlowy "Speedways", tytułując go cesarzem.

Regionalny dziennik "Vastervik Tidning" od lat nazywa Polaka "Mr.Vastervik", gdyż jeździ w lokalnej drużynie od 2001 roku. Teraz napisał, że "pełen luzu Gollob znajduje się w życiowej formie, a ilość miejsc na podium świadczy, że opanował już chyba wszystkie możliwe tory, nawet te sztucznie budowane na stadionach w Goeteborgu, Kopenhadze czy Cardiff".

Dziennik "Svenska Dagbladet" podkreślił, że "Gollob na tytuł mistrza świata bezdyskusyjnie zapracował, a w tym sezonie zatrzymanie go w osiągnięciu tego celu będzie wyjątkowo trudne".

- Wreszcie nadszedł czas Golloba, który przez wiele lat był blisko tytułu, ale zawsze triumf uniemożliwiały mu kontuzje i defekty. Jeżeli nie zostanie mistrzem świata już we Włoszech, to ostatnie punkty zdobędzie za dwa tygodnie w Bydgoszczy. Może się szykować na świętowanie, które jak najbardziej mu się należy. Polska miała w historii żużla jedynego dotychczas mistrza świata - w 1973 roku zdobył ten tytuł Jerzy Szczakiel. Po 37 latach pewnie zmierza po niego Tomasz Gollob - ocenił duński kanał telewizyjny DK4-Sport.

By świętować już w Terenzano Gollob musi zdobyć co najmniej sześć punktów więcej niż drugi w klasyfikacji generalnej MŚ Australijczyk Jason Crump i pięć niż trzeci Jarosław Hampel.
 

środa, 22 września 2010

Piłkarze piją?

No i stało się. Nasi piłkarze piją! Też mi wielkie odkrycie. Każdy o tym wie, że tak było jest i będzie, że piłkarze zawsze byli rozrywkowymi chłopakami. Tak jest na całym świecie. Tylko, że w innych krajach jakoś kibice znoszą to inaczej, bo piłkarze robią wyniki. U nas słabe wyniki kibice zaczną uważać, że przyczyną takiej postawy piłkarzy jest nadużywanie alkoholu.Może i częściowo jest to prawda, ale nie zapominajmy, że większość naszych kadrowiczów to proste chłopaki, którzy nigdy nie myśleli, że może ich spotkać w życiu takie szczęście, że zagrają w kadrze, że będą zarabiać wielkie pieniądze w klubach, że będzie ich stać na wszystko - nie każdy sobie z tym radzi. Nie każdy potrafi żyć tak jak na sportowca przystało. To nie tylko Peszko i Iwański. Podejrzewam, że pewnie cała drużyna dała lekko w palnik. I co z tego. życie.
onet.pl
Franciszek Smuda potwierdził na łamach "Gazety Wyborczej", że w prowadzonej przez niego reprezentacji Polski Sławomir Peszko i Maciej Iwański już nie zagrają. Przypomnijmy, że wczoraj "Rzeczpospolita" ujawniła, że pierwszy z nich został przyłapany o 4 nad ranem, kiedy wychodził z pokoju drugiego.
"GW" ujawnia, że do skandalu prawdopodobnie by nie doszło, gdyby Maciej Iwański, wspierany przez Sławomira Peszkę, nie zdecydowałby się zakłócić ciszy nocnej. Sprawę może udałoby się wyciszyć, gdyby obaj nie podważyli kompetencji asystenta Smudy, Jacka Zielińskiego. Potwierdza to rzeczniczka PZPN, Agnieszka Olejkowska.
Sam selekcjoner nie ma już żadnych wątpliwości, jakie kary czekają na jego - do niedawna - podopiecznych.
- Nie może być pobłażania dla takich zachowań. Na pewno ja ich już nie chcę w swojej drużynie. Oni znają moje zwyczaje (Iwańskiego Smuda prowadził w Zagłębiu Lubin, Peszkę w Lechu Poznań - przyp. red.). Pan Bóg im chyba rozum odjął. Mój kadrowicz musi świecić przykładem na boisku i poza nim - denerwował się Smuda.
Nie jest też tajemnicą, że to właśnie obraźliwe słowa w kierunku Zielińskiego były przyczyną usunięcia obu zawodników z reprezentacji. Alkohol piło znacznie więcej piłkarzy. "Gazeta Wyborcza" ujawnia, że wśród nich na pewno nie było jednak Artura Boruca, Roberta Lewandowskiego, Macieja Sadloka ani piłkarzy Polonii Warszawa.

wtorek, 21 września 2010

Pierwszy stadion na Euro w Poznaniu!

Jestem w szoku! Udało się otworzyć pierwszy stadion na EURO 2012. Powiało optymizmem. Cieszy to naprawdę i przekonuje mnie do tego, że mimo wszystko ze stadionami zdążymy. Pozostaną nieszczęsne drogi, których jeszcze przez długie lata raczej mieć nie będziemy, ale trudno cieszmy się z tego, że przynajmniej będziemy mieli stadiony na miarę mistrzostw.... jeszcze tylko piłkarze....

sportowefakty.pl
Efektowny pokaz świateł, wodospady sztucznych ogni i krótki występ teatralny artystów przebranych za robotników - tak wyglądała ceremonia otwarcia Stadionu Miejskiego w Poznaniu, zmodernizowanego z myślą o piłkarskich mistrzostwach Europy w 2012 roku.Na trybunach i na boisku gotowej pierwszej z czterech polskich aren Euro 2012 zasiadło ponad 30 tysięcy widzów. Kilkanaście minut po godz. 20.00 rozpoczął się główny punkt poniedziałkowej uroczystości - koncert gwiazdy muzyki Stinga w towarzystwie londyńskiej Królewskiej Orkiestry Filharmonicznej. Artysta podczas tegorocznej trasy promuje swój najnowszy album Symphonicities. Jego występ poprzedzili polscy wykonawcy - zespół Indios Bravos oraz Anna Maria Jopek.

Do Poznania przyjechali m.in. ministrowie Adam Giersz, Krzysztof Kwiatkowski, Cezary Grabarczyk i Bogdan Zdrojewski, przedstawiciele spółki PL.2012, a także dziennikarze z Włoch, Francji, Niemiec i Ukrainy. Na trybunach zasiadły władze miasta oraz przyszłego głównego użytkownika obiektu - Lecha Poznań.

- To ważny moment dla Poznania, Wielkopolski, a także projektu przygotowań Polski do Euro 2012. 20 września 2010 roku startuje stadion w pełnej krasie, który był przygotowywany z myślą o poznaniakach, ale także po to by gościć uczestników Euro 2012. Na 630 dni przed inauguracją turnieju mamy gotowy obiekt, który trzeba testować i udoskonalać - powiedział szef spółki Pl.2012 Marcin Herra.

Pierwszym sportowym wydarzeniem na zmodernizowanym stadionie będzie spotkanie 2. kolejki piłkarskiej Ligi Europejskiej pomiędzy Lechem a FC Salzburg zaplanowane na 30 września.

Wszelkie niezbędne pozwolenia od straży pożarnej, policji oraz zgodę na użytkowanie od nadzoru budowlanego stadion otrzymał w piątek. Nie oznacza to, że prace zostały zakończone. Wręcz przeciwnie - jeszcze kilka godzin przed koncertem dziesiątki robotników uwijało się przy budowie chodników i drobnych pracach wykończeniowych. W najbliższych miesiącach wybudowane zostaną m.in. parkingi, drogi dojazdowe oraz boiska treningowe.

Poznański stadion będzie miał klasę Elite, czyli spełniał wszelkie wymogi organizacji meczów piłkarskich najwyższej rangi. Na czterech, przykrytych membranowym dachem, trybunach jest ponad 43 tysiące miejsc siedzących, ale zgodnie z wymogami UEFA na Euro 2012 ich liczba zostanie ograniczona do 41 tysięcy. Obiekt dysponuje odpowiednią liczbą miejsc dla niepełnosprawnych, a projektanci uwzględnili kryteria ekologiczne m.in. poprzez zainstalowanie podziemnych zbiorników na wodę deszczową, która używana będzie do zraszania murawy.

poniedziałek, 20 września 2010

Falubaz Zielona Góra - Unia Leszno 39:51

Odbył się wczoraj pierwszy finałowy mecz Ekstraligi żużlowej, w którym Falubaz Zielona Góra uległ na własnym torze Unii Leszno. Oglądałem mecz i z całym szacunkiem dla drużyny z Zielonej Góry - myślę że powoli ona się wypala. To, że dotarli w tym roku do finału zawdzięczają w dużej mierze szczęściu, które im dopisywało w fazie play-off. Oczywiście szczęście sprzyja lepszym, ale czy na pewno? Z Dobruckiego już nie będzie zawodnika, tak samo z Protasiewicza, który z sezonu na sezon spisuje się coraz gorzej w lidze, poza Dudkiem juniorów nie widać. jedyną szansą na istnienie w lidze Falubazu będzie zakup na przyszły sezona bardziej wartościowych zawodników. Co innego Unia Leszno, która praktycznie mistrzostwo ma zapewnione. W tym roku na tą drużynę nie ma mocnych.
sportowefakty.pl
Unia Leszno wygrała w niedzielę w Zielonej Górze w finale Speedway Ekstraligi z miejscowym Falubazem 51:39 i jest o krok od tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Jeźdźcy spod znaku Myszki Miki prawdopodobnie będą musieli się zadowolić srebrnym medalem, co i tak jest dla nich bardzo dużym sukcesem.
Piotr Żyto (trener Falubazu Zielona Góra): Zawody inne niż w rundzie zasadniczej, tor inny, a wynik ten sam. Mecz był ładny, były mijanki, a punktów nie ma. Wychodzi na moje. Jeśli ma być wynik, musimy jechać na trochę cięższym torze. Tak się nie stało. Unia wygrała, bo była lepszą drużyną. Gratulacje dla nich. Jeszcze jest rewanż w Lesznie. Myślę, że tam postaramy się powalczyć dla naszych kibiców, którzy są najwspanialsi na świecie. Nigdzie nie widziałem, żeby po meczu cały stadion został i jeszcze nam dziękował. Wielki szacunek!

Roman Jankowski (trener Unii Leszno): Myślę, że zaliczka z Zielonej Góry wystarczy nam do złotego medalu. Zrobimy wszystko, aby w Lesznie również wygrać. Damian Baliński był w niedzielę zupełnie innym zawodnikiem niż w sobotę. Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski to inna impreza niż ligowy mecz.

Greg Hancock (Falubaz Zielona Góra): Myślę, że porażka z tak silnym zespołem, jak Unia Leszno nie może być zaskoczeniem dla nikogo. Początek sezonu był dla nas straszny, ale doszliśmy do siebie i awansowaliśmy aż do finału. Jeśli chodzi o mnie, to cały czas pracuję nad sobą, staram się być za każdym razem lepszy. To wstyd, że przegraliśmy na swoim torze, ale leszczynianie mają naprawdę niesamowicie udany sezon i z niecierpliwością czekam na rewanż.

Leigh Adams (Unia Leszno): Oczywiście jesteśmy zachwyceni wynikiem, ale to dopiero połowa drogi. Przed nami wciąż dużo pracy. Tor był przygotowany bardzo dobrze. Przez cały wieczór dawaliśmy z siebie wszystko. Za tydzień mecz w Lesznie. Jesteśmy bardzo zmotywowani by wygrać. To będzie mój ostatni występ w spotkaniu ligowym w Ekstralidze. Mieliśmy bardzo udany sezon i mam nadzieję, że zakończymy go sukcesem.

Piotr Protasiewicz (Falubaz Zielona Góra): Unia Leszno była po prostu za mocna dla nas. Z przekroju całego sezonu są drużyną lepszą. Trzeba oddać im honor i pogratulować, bo zasłużenie wygrali. Są na chwilę obecną lepsi od nas i nie ma co się za bardzo nad tym rozwodzić i tłumaczyć. Wiadomo, że nie spakujemy się teraz i nie wyślemy do Leszna samych juniorów świeżo po licencji. Podziękowanie należy się przede wszystkim naszym kibicom. My może będziemy srebrnymi medalistami, ale nasi kibice są złotymi. Jestem dumny i szczęśliwy, że mogę dla nich jeździć, bo są najlepsi w Polsce, a nawet na świecie.

Damian Baliński (Unia Leszno): Po sobotnim finale IMP, wielkim marzeniem był tak dobry występ w niedzielę. Przywiozłem inne motocykle, bo w sobotę zupełnie nie pasowało. Zagrało i bardzo się cieszę, że dowoziłem cenne punkty. To jest ważne, żeby wszyscy punktowali dobrze, na równym poziomie. Wtedy można osiągać dobre wyniki. Udało nam się wywalczyć fajny rezultat i teraz ze spokojem możemy się przygotowywać do meczu rewanżowego. Myślę, że powalczymy o złoto.

Andrzej Huszcza (drugi trener Falubazu Zielona Góra): Przegraliśmy. Chciałbym, żeby ten nasz wynik był bliższy remisu, bo wtedy do Leszna moglibyśmy jechać bardziej zadowoleni. Cieszymy się, że mamy zagwarantowane srebro, chociaż srebro to ma też Unia Leszno. Nie chodzi jednak o to, bo w dwumeczu trzeba być lepszym. Szanse są marne, ale zawsze jakieś są. Nieraz się wygrywało na wyjeździe. Wydaje mi się, że jeśli wszystko będzie dobrze, można tam powalczyć.

Sławomir Kryjom (dyrektor sportowy Unii Leszno): Były to zupełnie inne zawody niż w rundzie zasadniczej. Wtedy od samego początku prowadziliśmy bardzo wysoko. Teraz był trochę inny scenariusz. Zielonogórzanom odjechaliśmy dopiero po dziesiątym biegu. Niezmiernie się z tego cieszymy, ponieważ myślę, że zrobiliśmy wielki krok ku mistrzostwu Polski. Mam nadzieję, że za tydzień w Lesznie również sobie poradzimy. Moim zdaniem w czternastym wyścigu Damian Baliński został ewidentnie podcięty przez Fredrika Lindgrena, a więc wykluczenie Szweda jak najbardziej słuszne.

niedziela, 19 września 2010

Pudzian i KSW

Sobota wieczór. KSW 14. Choć nie przepadam z tym sportem to z braku jakiegokolwiek zajęcia postanowiłem spędzić wieczór przed telewizorem i obejrzeć szczególnie walkę Mariusza Pudzianowskiego z Panem Butterbean'em. O ile Pudzian zawsze wzbudzał u mnie szacunek kiedy był naszym narodowym siłaczem, o tyle kiedy zaczął się bić stracił dla mnie jakąkolwiek sportową wartość. Widać, że przeciwnicy są tak dobierani, aby Mariusz poradził sobie z nimi w pirwszej rundzie zmasowanym atakiem na oślep, bo jaki styl prezentuje Pudzian? Jakie walki uprawiał wcześniej? Uliczne modrobicie? Bo taki obecnie prezentuje styl walki jeżeli można to nazwać walką:) hurrrrra na przeciwnika może się uda. Fakt, na razie się udaje, ale kiedy Pudzian trafi na jakiegoś średniaka to postawie każde pieniądze że nie poradzi sobie w ringu. Dlatego też nie rozumie zachwytu Pudzianem.
sportowefakty.pl:
Mariusz Pudzianowski wygrał poprzez techniczny nokaut z Ericiem Eschem, lepiej znanym jako Butterbean, podczas czternastej Konfrontacji Sztuk Walki. To była czwarta walka Pudziana w MMA. Do tej pory zanotował trzy wygrane i jedną porażkę.
Show rozpoczął Eric Esch. Pewnie, lecz ociężale, w rytm piosenki "Sweet home Alabama" kroczył w stronę ringu. Mariusza do boju zagrzewał, jak zwykle, jego brat Krystian. Po wejściu do ringu odśpiewany został hymn Stanów Zjednoczonych. Polski hymn został puszczony z taśmy.
Sama walka trwała zaledwie minutę i dwadzieścia sekund. Butterbean początkowo ostudził zapędy Pudziana silnymi lewymi sierpami. Mariusz jednak spokojnie przeczekał krótki atak rywala, po czym obalił przeciwnika. Pudzianowski, niczym w transie, obijał głowę Amerykanina. Butterbean był bezradny. Nie bronił się i sędzia musiał przerwać walkę.
Po walce Mariusz podziękował swoim trenerom i zapowiedział tygodniową przerwę po której wznowi treningi.
 

piątek, 17 września 2010

Juventus - Lech 3:3

Tak narzekałem na polskie drużyny i polską piłkę, a tu proszę Lech remisuje w Turynie z Juventusem 3:3. Nie do wiary. Prowadził nawet 2:0. Zwracam honor przynajmniej Lechowi.

Na początku spotkania wydawało się, że mecz przebiegnie tak jak powinien wyglądać w teorii. Od pierwszych minut Juventus Turyn dominował na boisku i raz po raz znajdował się pod polem karnym lechitów. Poznaniacy przetrwali jednak napór gospodarzy i w 13. minucie przeprowadzili pierwszy kontratak, który zakończył się wywalczonym rzutem karnym. W szesnastkę wbiegał Sławomir Peszko, a interwniujący Felipe Melo nie trafił w piłkę i dzisiejszy arbiter nie miał innego wyjścia jak podyktowanie jedenastki dla podopiecznych Jacka Zielińskiego. Do futbolówki podszedł Rudnevs, któy zmylił bramkarza i pewnym uderzeniem w lewy narożnik bramki skierował piłkę do siatki rywala. Jeżeli ktoś myślał, że jest to wynik wymarzony to musiał przecierać oczy ze zdumienia, gdy w 30. minucie "Stara Dama" straciła drugą bramkę. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Łotysz wpisał się drugi raz na listę strzelców i doprowadził polskich kibiców do euforii. Gdy wydawało się, że mistrzowie Polski na przerwę zejdą z wymarzonym wręcz wynikiem, bramkę kontaktową zdobył Juventus. Po zagraniu z rzutu wolnego najprzytomniej w polu karnym zachował się Giorgio Chiellini i tym samym ucieszył włoską publikę zgromadzoną na Stadio Olimpico.

Druga połowa nie zwiastowała niestety niczego dobrego dla ekipy "Kolejorza" ponownie po stałym fragmencie gry niepewność obrońców, a także Krzysztofa Kotorowskiego wykorzystał ponownie Chiellini. W tym momencie spotkanie rozpoczęło się od nowa, jednakże Lech nie prezentował się już tak dobrze jak w pierwszej części gry. Juventus Turyn ciągle dążył do zdobycia trzeciego gola i udało mu się to w 68. minucie za sprawą żywej legendy włoskiego zespołu - Alessandro Del Piero. Napastnik gospodarzy ujrzał lekko wysuniętego bramkarza Lecha i zdecydował się na strzał z dystansu. Posyłając piłkę mocnym uderzeniem z około 30 metrów nie dał większych szans Kotorowskiemu. Jacek Zieliński nie mając już nic do stracenia dokonał zmian przez co na boisku było aż trzech nominalnych napastników. Ryzyko się jednak opłaciło. Gdy kibice gości świętowali już zwycięstwo swojej drużyny na strzał z dosyć sporej odległości zdecydował się Artjoms Rudnevs po którym piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i ostatecznie zatrzepotała w siatce Manningera.Łotysz tym samym popisał się hat-trickiem i z pewnością jego występ nie umknie skautom europejskich klubów.

Juventus Turyn zremisował przed własną publicznością z Lechem Poznań 3:3. Ten wynik z pewnością cieszy wszystkich fanów piłki nożnej w całej Polsce, ponieważ rzadko kiedy zdarza się, aby nasza drużyna mogła stoczyć tak zacięte boje z renomowanym klubem zagranicznym. Można się pokusić nawet o stwierdzenie, że Lech może odczuwać pewien niedosyt, ponieważ przez proste błędy w ustawieniu defensywnym stracił dwie bramki. Gdyby do nich nie doszło to kto wie, czy "Kolejorz" nie wywiózł by z Turynu Kompletu punktów.

Nie ma jednak co narzekać, a jedynie oczekiwać kolejnych spotkań poznaniaków w Lidze Eurpejskiej. A kolejny mecz będzie miał miejsce już 30 września na nowym obiekcie przy ulicy Bułgarskiej. Atmosfera będzie z pewnością znakomita, oby tylko piłkarze zdołali dorównać kibicom.

Juventus Turyn - Lech Poznań 3:3 (1:2)
0:1 Rudnevs (k) 14'
0:2 Rudnevs 30'
1:2 Chiellini 45'
2:2 Chiellini 50'
3:2 Del Piero 68'
3:3 Rudnevs 90+2'


Żółte kartki: Sissoko - Arboleda, Peszko, Krivets, Wojtkowiak
Widzów: 10.837 (1.537 fanów Lecha Poznań)
Sędzia: Vladislav Bezborodov (Rosja) Juventus: Alexander Manninger - Zdenek Grygera, Nicola Legrottaglie, Giorgo Chiellini, Paolo De Ceglie (45. Marco Motta) - Davide Lanzafame (Simone Pepe), Mohammed Sissoko, Felipe Melo, Milos Krasić - Alessandro Del Piero, Vincenzo Iaquinta (78. Claudio Marchisio)
Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Ivan Djurdjević, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Marcin Kikut, Sergei Krivets, Dimitrije Injac, Sławomir Peszko - Semir Stilic - Artjoms Rudnevs

Źródło: Własne/lechpoznan.pl

środa, 15 września 2010

Ranking FIFA - Polska najgorzej w historii

Co tu dużo się rozpisywać. Polska piłka tak jak pisałem wcześniej faktycznie sięgnęła dna! 66 miejsce w rankingu to najgorsze miejsce w historii polskiej piłki nożnej. Do tej pory najgorsze miejsce polskiej reprezentacji to 61, ale to było w 1998 teraz mamy lepszych artystów. Bez komentarza!!!!

wtorek, 14 września 2010

LIGA MISTRZÓW

No i rusza najlepsza liga piłkarska na świecie. Liga Mistrzów. Choć ciągle bez polskich drużyn i pewnie długo jeszcze nie. Poziom polskiej piłki nożnej naprawdę sięgnął już chyba dna. Ale wracając do Ligi Mistrzów - uwielbiam jak i wielu polskich kibiców oglądać mecze drużyn bioroących udział w LM. Naprawdę jest na co popatrzeć. Tym piłkarzą naprawdę się chce i naprawdę zależy im na wyniku. No za takie pieniądze podejrzewam, że mi też by się chciało no i pewnie nie jednemu z Was też:). Zawsze po pierwszych meczach grupowych wybieram sobie drużynę, której będę kibicował i traktował jak naszą narodową reprezentację. No może nie do końca, bo stosunek do reprezentacji piłki nożnej mam praktycznie taki jak do PZPN. Poniżej analiza grup za sport24.pl

Inter po znakomitym poprzednim sezonie, w tym nie prezentuje się już tak dobrze. Stracili Jose Mourinho, przyszedł Rafa Benitez, ale to chyba nie do końca jest to. Mediolańczycy ulegli w Superpucharze Europy Atletico Madryt, w lidze po dwóch kolejkach z 4 punktami są na 6. miejscu. Ich rywal w tym sezonie w lidze radzi sobie bardzo dobrze. Nie przegrali jeszcze ani jednego spotkania i dzięki temu plasują się na 3. miejscu. W ekipie gospodarzy wszyscy piłkarze są gotowi do gry. Benitez nie ma takiego komfortu - na pewno nie zagra Motta, Suazo oraz Stankovic, a niepewni występu są Maicon i Chivu. Twente z włoskimi ekipami grało dotychczas czterokrotnie. Bilans jest korzystny - dwie wygrane oraz po jednym remisie i porażce. Włochom o wiele gorzej idzie w starciach z holenderskimi rywalami - zaledwie dwie wygrane w 10 spotkaniach.

W drugim meczu tej grupy wracający po latach do europejskiej czołówki Werder Brema zmierzy się z debiutantem LM - Tottenhamem Hotspur. Gospodarze na razie w Bundeslidze znajdują się na odległym 10. miejscu. W ostatniej kolejce udało im się bezbramkowo zremisować z Bayernem na Allianz Arena. Londyńczy w Premiership plasują się o jedno oczko niżej.  W kadrze gospodarzy znajduje się niedawny debiutant w polskiej kadrze - Sebastian Boenisch, który ma szansę wybiec dzisiejszego wieczora w podstawowym składzie. Wśród gości nie zobaczymy Jermain'a Defoe, a niepewny występu jest Luka Modric.
Najbardziej wyrównana grupa ze wszystkich tegorocznych. Na Stade Gerland Olympique Lyon podejmuje Schalke, a na Estadio da Luz w Lizbonie Benfica zmierzy się z Hapoelem Tel-Aviv. Lyon słabo rozpoczął sezon. Jedna wygrana w 5. spotkaniach ulokowała ich na 16. miejscu w tabeli. Schalke wzmocnione przed sezoniem między innymi Raulem czy Huntelaarem gra jeszcze gorzej i obecnie wraz z Wolfsburgiem i Stuttgartem zamyka ligową stawkę! Les Gones mimo, że z Schalke nie grali dotąd o stawkę ani razu, to mają dobry bilans spotkań z niemieckimi ekipami. W 10 takich starciach sześciokrotnie schodzili z kompletem punktów, przy trzech porażkach. Schalke na francuskich boiskach grało dotychczas tylko raz - ulegli oni Nancy 1:3. Lyon będzie musiało sobie radzić bez kontuzjowanego Aly'ego Cissokho. Schalke wystąpi za to bez Christopha Metzeldera i Atsuto Uchidy.

GRUPA C

Już w pierwszej kolejce dojdzie do wewnątrz brytyjskiego pojedynku. Na Old Trafford United podejmuje Rangersów. Czerwone Diabły zajmują w lidze 3. miejsce, ale do prowadzącej Chelsea tracą już 4 oczka. Nie może być jednak inaczej, skoro remisują wygrany mecz - w spotkaniu z Evertonem stracili dwie bramki w doliczonym czasie gry! The Gers w lidze nie stracili jeszcze punktu, ale nie można porównywać szkockiej ligi do angielskiej. Poza tym forma dzisiejszych gości nie jest najlepsza - jedynym piłkarzem, który błyszczy formą jest napastnik Kenny Miller. Do składu gospodarzy wraca Rooney, który ze względów osobistych nie zagrał w ostatnim ligowym spotkaniu. W podstawowym składzie gospodarzy prawdopodobnie wybiegnie Tomasz Kuszczak. W drugim meczu tej grupy mistrz Turcji Bursaspor podejmie hiszpańską Valencię CF.

GRUPA D
Mistrz Hiszpani FC Barcelona podejmie na Camp Nou mistrza Grecji - Panathinaikos. Podopieczni Pepe Guardioli będą zmobilizowali w 200%, aby pokazać, że porażka z Herculesem to wypadek przy pracy. Będzie to już dwunaste starcie obu ekip w Katalonii. Jak na razie 10 takich spotkań wygrała Barca, a raz padł remis! Dzisiejszego wieczora również są zdecydowanym faworytem.

W Kopenhadze dojdzie do drugiego starcia w grupie D. Mistrzowie Danii podejmować będą Rubin Kazań. Gracze ze stolicy Danii po ośmiu kolejkach plasuje się na fotelu lidera, nie przegrywając jeszcze ani jednego spotkania. Rubin za to w ligowym zestawieniu jest na 2. miejscu, tracąc do prowadzącego Zenitu sześć punktów (przy rozegranych dwóch meczach więcej). W podstawowym składzie rosyjskiej ekipy kibice powinni ujrzeć Rafała Murawskiego.

Źródło: sport24.pl

poniedziałek, 13 września 2010

WIELKI POLSKI SPORTOWIEC - Gollob Tomasz


Choć speedway w naszym kraju to raczej niszowa dyscyplina sportu to od kilku lat jesteśmy potęgą światową w tym sporcie. Nasza liga jest najlepsza na świecie, u nas zarabia się najwięcej i u nas ścigają się najlepsi. Frekwencja na meczach żużlowych w Polsce jest dużo większa niż na piłce kopanej:). I najbardziej nie mogę znieść tego, że praktycznie żadne media oprócz TVP nawet nie informuje o wynikach ligi czy o wynikach w cyklu Grand Prix. A jest o czym informować. W mistrzostwach świata praktycznie od początku tegorocznego cyklu rządzą dwaj aktorzy Jarosław Hampel oraz Tomasz Gollob. I choć na dwa turnieje przed końcem Jarek złapał lekką zadyszkę o tyle Tomek Gollob rządzi i dzieli jak chce i gdzie chce. Nieprawdopodobny turniej w duńskim Vojens w wykonaniu naszego mistrza Tomasz, wygrał wszystkie swoje biegi pozostawiając w tyle asów światowego speedwaya. Zdobył wszystko co było do zdobycia w Danii (już drugi raz w tym roku wygrywa z kompletem zwycięstw biegowych). Tytuł Mistrza Świata należy się Tomkowi jak nikomu innemu, znakomity sezon w lidze, super w Grand Prix. Po sobotnim turnieju wszystko wskazuje na to, że tylko kataklizm może mu odebrać upragniony tytuł. Nad drugim w klasyfikacji Jasonem Crumpem ma 19 pkt. przewagi i raczej nikt już mu tego w tym sezonie nie zabierze. Gratuluje Tomek.

Klasyfikacja generalna:
1. Tomasz Gollob (Polska) 15+3+6 (3,3,3,3,3)
2. Kenneth Bjerre (Dania) 10+3+4 (2,2,2,2,2)
3. Jason Crump (Australia) 11+2+2 (1,2,3,3,2)
4. Nicki Pedersen (Dania) 10+2+0 (2,2,3,0,3)
5. Chris Holder (Australia) 9+1 (3,3,0,1,2)
6. Andreas Jonsson (Szwecja) 8+1 (2,2,2,1,1)
7. Jarosław Hampel (Polska) 11 (2,3,2,1,3)
8. Magnus Zetterström (Szwecja) 8 (1,1,3,3,0)
9. Hans Andersen (Dania) 7 (0,3,2,2,0)
10. Niels Kristian Iversen (Dania) 6 (3,0,1,2,0)
11. Rune Holta (Polska) 6 (u/w,0,1,2,3)
12. Greg Hancock (USA) 6 (3,1,0,1,1)
13. Fredrik Lindgren (Szwecja) 5 (u/w,0,0,3,2)
14. Chris Harris (Wielka Brytania) 4 (1,1,1,0,1)
15. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 2 (1,0,1,0,u/w)
16. Davey Watt (Australia) 1 (0,1,0,0,u/w)
17. Nicolai Klindt (Dania) 0 ()
18. Patrick Hougaard (Dania) 0 ()

Bieg po biegu:
Bieg 1: Hancock, Hampel, Harris, Andersen
Bieg 2: Holder, Jonsson, Crump, Watt
Bieg 3: Gollob, Pedersen, Zetterström, Lindgren (u/w)
Bieg 4: Iversen, Bjerre, Woffinden, Holta (u/w)
Bieg 5: Gollob, Crump, Harris, Woffinden
Bieg 6: Andersen, Pedersen, Watt, Holta
Bieg 7: Hampel, Jonsson, Zetterström, Iversen
Bieg 8: Holder, Bjerre, Hancock, Lindgren
Bieg 9: Zetterström, Bjerre, Harris, Watt
Bieg 10: Crump, Andersen, Iversen, Lindgren
Bieg 11: Gollob, Hampel, Holta, Holder
Bieg 12: Pedersen, Jonsson, Woffinden, Hancock
Bieg 13: Lindgren, Holta, Jonsson, Harris
Bieg 14: Zetterström, Andersen, Holder, Woffinden
Bieg 15: Crump, Bjerre, Hampel, Pedersen
Bieg 16: Gollob, Iversen, Hancock, Watt
Bieg 17: Pedersen, Holder, Harris, Iversen
Bieg 18: Gollob, Bjerre, Jonsson, Andersen
Bieg 19: Hampel, Lindgren, Watt (u/w), Woffinden (u/w)
Bieg 20: Holta, Crump, Hancock, Zetterström
I Półfinał: Gollob, Pedersen, Holder, Zetterström
II Półfinał: Bjerre, Crump, Jonsson, Hampel (d)
Finał: Gollob, Bjerre, Crump, Pedersen