poniedziałek, 4 października 2010

Jeszcze o siatkarzach

No i koniec naszej przygody z MŚ w piłce siatkowej. Ciągle żałuje, że chwaliłem naszą reprezentację. Przegrana z Bułgarią skreśliła naszę szansę na wywalczenie czegokolwiek na mistrzostwach. Każdy kibic i każdy sportowiec wie, że porażki są wkalkulowane w uprawianie sportu czy kibicowanie mu. Są jednak dwa rodzaje porażek: porażka po walce, i porażka żenująca. Nasze porażki na MŚ traktuję jako porażki żenujące i przynoszące wstyd naszej reprezentacji. Jeszcze z Brazylią starałem się to jakoś wytłumaczyć, ale styl w jaki przegrali z Bułgarią to coś strasznego. Coś się zacieło u naszych chłopaków. Grać przecież umieją. Szkoda, naprawde szkoda, ale jak to się mówi "co nas nie zabjie to nas wzmocni" i miejmy nadzieję, że te porażki są początkiem odbudowy wielkiej polskiej piłki siatkowej.

piątek, 1 października 2010

Polska - Brazylia 0:3

W poprzednim poscie pochwaliłem naszą piłkę siatkową, siatkarze na przekór wszystkiemu wczoraj w meczu z Brazylią okazali się drużyna bez charakteru. Mieimy nadzieję, że to tylko chwilowy spadek formy. Boje się jednak, że nasza reprezentacja nie potrafi grać w siatkówkę z Brazylią. Mają kompleks tej drużyny.
sportowefakty.pl
Polska przegrała w Ankonie z Brazylią 0:3 (16:25, 20:25, 20:25) w pierwszym meczu grupy N drugiego etapu mistrzostw świata siatkarzy. W piątek (godz. 17.00) biało-czerwoni zmierzą się z Bułgarami.
Mariusz Wlazły: Mecz nie ułożył się po naszej myśli. Jest nam bardzo przykro, że ta strata punktowa jest tak ogromna, ale na świecie nie ma rzeczy niemożliwych, więc trzeba być dobrej myśli, a do pojedynku z Bułgarią podejść z chłodną i czystą głową. Później zobaczymy. Albo zostaniemy w turnieju, albo nie. Nie ma co się przejmować. Nie chcę nawet myśleć o tym, że sobotni mecz Bułgarów z Brazylią może wyrzucić nas z turnieju. Dziwne rzeczy się tutaj dzieją, ale mam nadzieję, że nasza grupa będzie grała w porządku do końca.

Krzysztof Ignaczak: Oni cały mecz zagrali trójblokiem, a my nie potrafiliśmy się przez niego przebić. Ponadto byli bardzo czujni w obronie i ataku. My już jednak zapominamy o tym spotkaniu i skupiamy się na piątkowej rywalizacji z Bułgarią. Gramy o wyjście z grupy i nie możemy przejmować się tym, co jest za nami. Mamy jeszcze mecz o życie i mam nadzieję, że będzie zwycięski dla nas.

Zbigniew Bartman: Piątkowy mecz z Bułgarią jest dla nas spotkaniem o życie, o być lub nie być w turnieju. Nie wystarczy go wygrać, a musimy to zrobić dobrym stosunkiem małych punktów, bo to może decydować o dalszym awansie. Brazylia rozwaliła nas zagrywką. Nie mogliśmy tej piłki odpowiednio dograć do siatki, a co za tym idzie mieliśmy duży problem w ataku. To był nasz dzień słabości, a przy takim układzie turnieju nie można sobie na taki pozwolić. Teraz nie mamy innego wyjścia i musimy wszystko postawić na jedną kartę. Nie mamy już nic do stracenia, a czasu na naładowanie akumulatorów nie jest zbyt wiele.

Paweł Zagumny: Zagraliśmy bardzo źle. W takim stylu nie można walczyć z Brazylią, bo ona bezlitośnie to wykorzystuje. Byli lepsi w każdym elemencie gry, ale musimy o tym jak najszybciej zapomnieć. Przed nami operacja Bułgaria i całe nasze skupienie, powinno być skierowane właśnie na nich. Nie zmienimy już tego wyniku, dlatego najlepiej o tym nie mówić.

poniedziałek, 27 września 2010

Siatkówka sportem narodowym


To powinien być nasz sport narodowy. Jesteśmy naprawdę od wielu lat w czołówce światowej piłki siatkowej. Dlatego pełen szacunek naszym zawodnikom. Nawet z Niemcami potrafimy wygrywać. Szok. Wygraliśmy wczoraj na Mistrzostwach Świata z Niemcami 3:2 brawoooo.
sportowefakty.pl
Reprezentacja Polski po pięciosetowym spotkaniu pokonała drużynę narodową Niemiec. - Nie możemy jeszcze myśleć o medalach - powiedział po meczu Mariusz Wlazły.
Piotr Nowakowski (Polska): Całe szczęście, że udało się wygrać ten bardzo ważny mecz. Nerwy są, ale staram się chować je gdzieś w środku i nie okazywać na zewnątrz. Nie chcę mówić, czy Serbowie kalkulowali przegrywając z Kanadą. A może tylko zlekceważyli rywala i dlatego przegrali? W poniedziałek też na pewno zagramy o zwycięstwo.

Mariusz Wlazły (Polska): Niemcy bardzo dobrze zagrywali. Staraliśmy się nie oddać bezpośrednio punktów, dlatego graliśmy piłkę wysoką i sytuacyjną. Oni jednak dobrze organizowali się w bloku. To im ułożyło grę. Cieszymy się przede wszystkim ze zwycięstwa. To był bardzo ciężki mecz. Nie możemy jeszcze myśleć o medalach, bo do tego długa droga. Teraz czas na koncentrację do kolejnego spotkania. Najważniejsze, że teraz czujemy się bezpiecznie, bo awans już mamy. Do poniedziałkowego meczu możemy podejść z większym spokojem, ale na pewno będziemy grali o zwycięstwo.

Michał Winiarski (Polska): Spodziewaliśmy się tak zaciętego meczu. Przed mistrzostwami Niemcy dwukrotnie pokonali Brazylię i to nie był przypadek. W sobotę spotkanie z Serbią (0:3 - PAP) im nie wyszło, ale to jeszcze nic nie znaczyło. Postawili trudne warunki i cieszę się, że mimo naszej nerwowości udało się zwyciężyć. To na pewno buduje. Mieliśmy trochę przestojów. Nie zaprezentowaliśmy się najlepiej w ataku, ale nadrabialiśmy walecznością. Budujące jest, że tworzyliśmy prawdziwy zespół.

Piotr Gruszka (Polska): To mecz, który buduje charakter zespołu i daje wiarę, że można grać dobrze. Niemcy zawiesili wysoko poprzeczkę. Ten mecz był dla nich bardzo ważny, bo mieli już jedną porażkę.

Bjoern Andrae (Niemcy): Ten mecz był prawdziwą walką. Obie drużyny grały na bardzo wysokim poziomie. Na pewno nasza postawa była znacznie, lepsza niż dzień wcześniej w spotkaniu z Serbią. Jesteśmy trochę zawiedzeni, że nie udało się wygrać, bo różnica była naprawdę niewielka.

niedziela, 26 września 2010

37 lat czekania i wkońcu!!!!!!!

Znowu pisze o żużlu, ale jako wierny kibic czarnego sportu nie mogę przejść obojętnie obok tego co wczoraj wydarzyło się we włoskim Terenzano!! Po 37 latach czekania mamy znowu polskiego Mistrza Świata na żużlu!!!! Tomasz Gollob zrobił to w pięknym stylu niczym. Zdobył w tym sporcie już wszystko co można było zdobyć. Brakowało mu tego jednego krążka. Wczoraj w spełnił swoje marzenie, ale i marzenie tysięcy polskich kibiców. Profesor, cesarz, król określają naszego mistrza. W dzisiejszym speedway'u nie ma innego zawodnika o takim talencie jak Tomek. Jest wielki i na stałe wpisał się w historię światowego żużla, historię, która tworzy się na naszych oczach.
sport.tvp.pl
omasz Gollob został drugim po Jerzym Szczakielu polskim mistrzem świata! Na powtórzenie takiego wyczynu polscy kibice czarnego sportu czekali aż 37 lat. Najlepszy polski żużlowiec spełnił swoje największe marzenie, na które jak sam przyznał pracował całą swoją sportową karierę.

Sześć punktów na wagę złota

GP Włoch zostało opóźnione z powodu padającego deszczu o ponad godzinę. Organizatorzy zdołali jednak na tyle przygotować nawierzchnię, by nadawała się ona do rozegrania zawodów. Cała ta sytuacja i jedyny możliwy sposób przygotowania toru nie mógł zwiastować wielkiego widowiska, szczególnie w pierwszej fazie turnieju. W tych okolicznościach magiczna granica 19 punktów dzieląca Tomasza Golloba od Jasona Crumpa miała zostać powiększona o bezcenne 6 "oczek".

Spasować się z torem

Pierwsze biegi w wykonaniu Tomasza Golloba, jak i Jasona Crumpa nie były udane. Na początku zawodów o rozstrzygnięciach z powodu warunków na torze decydował wyłącznie start. Najpierw kiepsko wypadł Crump, który słabł z okrążenia na okrążenie i ostatecznie stracił nawet jeden punkt na rzecz Frederika Lindgrena, a później na nasiąkniętym wodą torze skrzydeł nie mógł rozwinąć Gollob. Polak w silnie obsadzonym biegu do mety dojechał za Gregiem Hancockiem i Chrisem Holderem. W swoim pierwszym biegu dwa punkty zdobył jednak Jarosław Hampel, którego wyprzedził jedynie Chris Harris.

Gollob rozpoczął swój show

W 5. biegu groźnie wyglądający upadek zaliczył Rune Holta (wcześniej bez punktu). Za sprowokowanie tej sytuacji z powtórki wykluczony został Hans Andersen, a mocno poobijany Norweg z polskim paszportem na mecie zameldował się pierwszy. Jedno „oczko” stało się natomiast udziałem Hampela.

Crump i Gollob drugą rundę startów zakończyli pewnymi zwycięstwami. Rywal Golloba w walce o tytuł, na zmienionym motocyklu był wyraźnie szybszy niż wcześniej. W najciekawszym do tej pory wyścigu dobierał mu się do skóry Andreas Jonsson, ale walka z Crumpem ostatecznie kosztowała go spadek na trzecią pozycję kosztem Chrisa Harrisa.
Jarosław Hampel może mieć żal do sędziego
Foto: PAP/EPA

Pech Crumpa

Trzecią serię otwierała doborowa stawka żużlowców, kolejno od krawężnika - Hampel, Gollob, Pedersen i Crump. Ten ostatni na starcie zahaczył taśmę, jednak sędzia do powtórki dopuścił wszystkich żużlowców. „Kangurowi” mimo to nie było dane powalczyć o punkty w 9. biegu, bo... jego motor już na starcie zdefektował! Za moment faktem stało się wymarzone dla polskich kibiców rozstrzygnięcie – „trójkę” dopisał do swojego dorobku Gollob, a za jego plecami przyjechał Hampel. Pewny siebie bydgoszczanin z biegu na bieg powiększał przewagę nad Australijczykiem!

O tym, że Jason Crump nie zamierza składać broni świadczyć mógł doskonale 14. bieg zawodów. Po słabym starcie zawodnik Betardu Wrocław szarżował pod bandą chcąc minąć Hancocka i Andersena. Amerykanin „zamknął” jednak napędzonego rywala, który został na trzecim miejscu. Na drugim łuku w dziurę wpadł Hancock i uderzył w prowadzącego Duńczyka. Upadł jeszcze Crump, ale z powtórki biegu naturalnie arbiter odsunął doświadczonego Hancocka. Chwilę później Andersen potwierdził, że w tej stawce jest najszybszy – Crump był drugi.

Gollob jak profesor

Z każdym kolejnym wyścigiem na włoskim owalu robiło się coraz ciekawiej. Dotąd prawdziwego ścigania było jak na lekarstwo, ale kiedy zawodnicy wyczuli, że nie muszą już tylko i wyłącznie „pilnować krawężnika” rywalizacja nabrała rumieńców. Nieunikniona zmiana warunków na torze mogła tylko ucieszyć Golloba. W 15. gonitwie Polak zaprezentował jazdę z jakiej słynie i po zaciętym pojedynku zostawił za sobą Andreasa Jonssona i ambitnego Dayve’a Watt’a.

Podobnie w wykonaniu żużlowca Stali Gorzów wyglądał 18. wyścig. Jedynie przez dwa okrążenia stawce przewodził Jonsson, ale absolutnie nie usatysfakcjonowany dwoma punktami Gollob już w kolejnym łuku przemknął pod bandą obok Szweda i „płynąc” po torze zwyciężył z olbrzymią przewagą.

Gollob zadebiutował w cyklu GP w 1993 roku
Foto: PAP/EPA
Mistrzowski puchar jedzie do Polski

Dwa ostatnie biegi fazy zasadniczej turnieju należały do Rune Holty i Jarosława Hampela, a to oznaczało już tylko jedno. Polak będzie mistrzem świata! Crump stracił szansę na awans do włoskiego półfinału i tym samym zaprzepaścił jakiekolwiek, nawet matematyczne szansa na dogonienie Golloba. Jedynym zawodnikiem, który choć teoretycznie mógł zagrozić liderowi klasyfikacji generalnej GP został Jarosław Hampel.

Euforia Golloba

Pierwszy półfinał Gollob rozstrzygnął na swoją korzyść właściwie w pierwszym okrążeniu. Za plecami Golloba trwał jednak pasjonujący bój o drugi miejsce. Nicki Pedersen odparł jednak szaleńcze ataki Rune Holty, który musiał się obejść smakiem. W drugim wyścigu pierwszy na mecie był Greg Hancock i Chris Harris, który o błysk szprychy był lepszy od Hampela. Przynajmniej tak zadecydował arbiter. Chociaż telewizyjne powtórki potwierdziły, że sędzia Wojciech Grodzki popełnił błąd i to Hampel powinien wystąpić w finale.

Wówczas stało się jasne, że wobec braku awansu Hampela do finału, mistrzostwo świata zdobędzie Tomasz Gollob! Jeszcze przed ostatnią odsłoną włoskiego GP, w boksie świeżo upieczonego mistrza, rozpoczęła się feta, która pewnie nie miałaby końca, gdyby nie konieczność odjechania finału. W nim Gollob tylko potwierdził najwyższą światową klasę. Za nim na metę wjechali Chris Harris, Greg Hancock i Nicki Pedersen.
Wyniki Grand Prix Włoch:
1. Tomasz Gollob (1,3,3,3,3,3,6) 22
2. Chris Harris (3,2,3,3,1,2,4) 18
3. Greg Hancock (3,3,2,W,1,3,2) 14
4. Nicki Pedersen (3,1,1,1,3,2,0) 11
5. Jarosław Hampel (2,1,2,1,3,1) 10
6. Rune Holta (0,3,D,2,3,1) 9
7. Andreas Jonsson (0,1,3,2,2,0) 8
8. Hans Andersen (1,W,2,3,2,0) 8
9. Chris Holder (2,0,W,3,2) 7
10. Jason Crump (0,3,D,2,2) 7
11. M. Zetterstroem (2,2,1,2,0) 7
12. F. Lindgren (1,2,3,0,0) 6
13. D. Watt (3,2,0,1,0) 6
14. T. Woffinden (1,1,2,1,1) 6
15. K. Bjerre (2,0,1,0,1) 4
16. M. Carpanese (U,0,1,0,0) 1
17. A. Maida – nie startował
18. M. Caviccholi – nie startował


Relacja bieg po biegu:
1. N. Pedersen, K. Bjerre, H. Andersen, A. Jonsson
2. Ch. Harris, J. Hampel, T. Woffinden, M. Carpanese (U)
3. D. Watt, M. Zetterstroem, F. Lindgren, J. Crump
4. G. Hancock, Ch. Holder, T. Gollob, R. Holta
5. G. Hancock, M. Zetterstroem, N. Pedersen, M. Carpanese
6. H. Andersen (W), R. Holta, D. Watt, J. Hampel
7. J. Crump, Ch. Harris, A. Jonsson, Ch. Holder
8. T. Gollob, F. Lindgren, T. Woffinden, K. Bjerre
9. T. Gollob, J. Hampel, N. Pedersen, J. Crump (D)
10. Ch. Holder (W), F. Lindgren, H. Andersen, M. Carpanese
11. A. Jonsson, T. Woffinden, M. Zetterstroem, R. Holta (D)
12. Ch. Harris, G. Hancock, K. Bjerre, D. Watt
13. Ch. Harris, R. Holta, N. Pedersen, F. Lindgren
14. G. Hancock (W), H. Andersen, J. Crump, T. Woffinden
15. T. Gollob, A. Jonsson, D. Watt, M. Carpanese
16. Ch. Holder, M. Zetterstroem, J. Hampel, K. Bjerre
17. N. Pedersen, Ch. Holder, T. Woffinden, D. Watt
18. T. Gollob, H. Andersen, Ch. Harris, M. Zetterstroem
19. J. Hampel, A. Jonsson, G. Hancock, F. Lindgren
20. R. Holta, J. Crump, K. Bjerre, M. Carpanese
21. Półfinał I: T. Gollob, N. Pedersen, R. Holta, A. Jonsson
22. Półfinał II: G. Hancock, Ch. Harris, J. Hampel, H. Andersen
23. Finał: T. Gollob, Ch. Harris, G. Hancock, N. Pedersen

piątek, 24 września 2010

Czy w sobotę będziemy mieli Mistrza Świata?


Już w tą sobotę w we włoskim Terenzano Tomasz Gollob może zapewnić sobię koronę Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu w sezonie 2010. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że nim zostanie, pozostaje kwestia tylko kiedy. Czy w tą sobotę, czy może dopiero za 2 tygodnie w Bydgoszczy.
spotowefakty.pl
Szwedzkie media nie mają wątpliwości, kto zostanie mistrzem świata w jeździe na żużlu. Będzie nim Tomasz Gollob, którego określają mianem cesarza i wielkiego króla tego sportu. Przedostatnia eliminacja - GP Włoch - w sobotę w Terenzano.
- Był trzeci w 2008 roku i drugi w roku ubiegłym, więc tegoroczny sezon zakończy się jak ostatnia cześć rakietowego trójskoku Golloba - na najwyższym stopniu na podium. W dodatku dekoracja odbędzie się w jego Bydgoszczy - napisał dziennik "Aftonbladet".

Gazeta podkreśliła, że Gollob ma już w swojej kolekcji wiele medali mistrzostw świata, lecz brakuje mu tylko tego jednego - złotego.

Zdaniem szwedzkiej agencji prasowej TT, to, co pokazał Polak przed dwoma tygodniami w Vojens wygrywając aż siedem kolejnych biegów i zdobywając maksymalną liczbę punktów świadczy o wyjątkowej formie i klasie.

- Przed Grand Prix Danii polski żużlowiec miał tylko siedem punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Jasonem Crumpem, lecz teraz jest to już 19 i tylko kontuzja może zatrzymać jazdę po tytuł mistrza - oceniono.

Według TT, wszystkie karty należą już do Golloba, który zbliżające się GP Włoch w Terenzano przed rokiem wygrał, a ostatnia tegoroczna eliminacja odbędzie się w Bydgoszczy, czyli na torze najbardziej mu znanym.

- Kapelusze z głowy Mistrzu Gollob - napisał portal żużlowy "Speedways", tytułując go cesarzem.

Regionalny dziennik "Vastervik Tidning" od lat nazywa Polaka "Mr.Vastervik", gdyż jeździ w lokalnej drużynie od 2001 roku. Teraz napisał, że "pełen luzu Gollob znajduje się w życiowej formie, a ilość miejsc na podium świadczy, że opanował już chyba wszystkie możliwe tory, nawet te sztucznie budowane na stadionach w Goeteborgu, Kopenhadze czy Cardiff".

Dziennik "Svenska Dagbladet" podkreślił, że "Gollob na tytuł mistrza świata bezdyskusyjnie zapracował, a w tym sezonie zatrzymanie go w osiągnięciu tego celu będzie wyjątkowo trudne".

- Wreszcie nadszedł czas Golloba, który przez wiele lat był blisko tytułu, ale zawsze triumf uniemożliwiały mu kontuzje i defekty. Jeżeli nie zostanie mistrzem świata już we Włoszech, to ostatnie punkty zdobędzie za dwa tygodnie w Bydgoszczy. Może się szykować na świętowanie, które jak najbardziej mu się należy. Polska miała w historii żużla jedynego dotychczas mistrza świata - w 1973 roku zdobył ten tytuł Jerzy Szczakiel. Po 37 latach pewnie zmierza po niego Tomasz Gollob - ocenił duński kanał telewizyjny DK4-Sport.

By świętować już w Terenzano Gollob musi zdobyć co najmniej sześć punktów więcej niż drugi w klasyfikacji generalnej MŚ Australijczyk Jason Crump i pięć niż trzeci Jarosław Hampel.
 

środa, 22 września 2010

Piłkarze piją?

No i stało się. Nasi piłkarze piją! Też mi wielkie odkrycie. Każdy o tym wie, że tak było jest i będzie, że piłkarze zawsze byli rozrywkowymi chłopakami. Tak jest na całym świecie. Tylko, że w innych krajach jakoś kibice znoszą to inaczej, bo piłkarze robią wyniki. U nas słabe wyniki kibice zaczną uważać, że przyczyną takiej postawy piłkarzy jest nadużywanie alkoholu.Może i częściowo jest to prawda, ale nie zapominajmy, że większość naszych kadrowiczów to proste chłopaki, którzy nigdy nie myśleli, że może ich spotkać w życiu takie szczęście, że zagrają w kadrze, że będą zarabiać wielkie pieniądze w klubach, że będzie ich stać na wszystko - nie każdy sobie z tym radzi. Nie każdy potrafi żyć tak jak na sportowca przystało. To nie tylko Peszko i Iwański. Podejrzewam, że pewnie cała drużyna dała lekko w palnik. I co z tego. życie.
onet.pl
Franciszek Smuda potwierdził na łamach "Gazety Wyborczej", że w prowadzonej przez niego reprezentacji Polski Sławomir Peszko i Maciej Iwański już nie zagrają. Przypomnijmy, że wczoraj "Rzeczpospolita" ujawniła, że pierwszy z nich został przyłapany o 4 nad ranem, kiedy wychodził z pokoju drugiego.
"GW" ujawnia, że do skandalu prawdopodobnie by nie doszło, gdyby Maciej Iwański, wspierany przez Sławomira Peszkę, nie zdecydowałby się zakłócić ciszy nocnej. Sprawę może udałoby się wyciszyć, gdyby obaj nie podważyli kompetencji asystenta Smudy, Jacka Zielińskiego. Potwierdza to rzeczniczka PZPN, Agnieszka Olejkowska.
Sam selekcjoner nie ma już żadnych wątpliwości, jakie kary czekają na jego - do niedawna - podopiecznych.
- Nie może być pobłażania dla takich zachowań. Na pewno ja ich już nie chcę w swojej drużynie. Oni znają moje zwyczaje (Iwańskiego Smuda prowadził w Zagłębiu Lubin, Peszkę w Lechu Poznań - przyp. red.). Pan Bóg im chyba rozum odjął. Mój kadrowicz musi świecić przykładem na boisku i poza nim - denerwował się Smuda.
Nie jest też tajemnicą, że to właśnie obraźliwe słowa w kierunku Zielińskiego były przyczyną usunięcia obu zawodników z reprezentacji. Alkohol piło znacznie więcej piłkarzy. "Gazeta Wyborcza" ujawnia, że wśród nich na pewno nie było jednak Artura Boruca, Roberta Lewandowskiego, Macieja Sadloka ani piłkarzy Polonii Warszawa.

wtorek, 21 września 2010

Pierwszy stadion na Euro w Poznaniu!

Jestem w szoku! Udało się otworzyć pierwszy stadion na EURO 2012. Powiało optymizmem. Cieszy to naprawdę i przekonuje mnie do tego, że mimo wszystko ze stadionami zdążymy. Pozostaną nieszczęsne drogi, których jeszcze przez długie lata raczej mieć nie będziemy, ale trudno cieszmy się z tego, że przynajmniej będziemy mieli stadiony na miarę mistrzostw.... jeszcze tylko piłkarze....

sportowefakty.pl
Efektowny pokaz świateł, wodospady sztucznych ogni i krótki występ teatralny artystów przebranych za robotników - tak wyglądała ceremonia otwarcia Stadionu Miejskiego w Poznaniu, zmodernizowanego z myślą o piłkarskich mistrzostwach Europy w 2012 roku.Na trybunach i na boisku gotowej pierwszej z czterech polskich aren Euro 2012 zasiadło ponad 30 tysięcy widzów. Kilkanaście minut po godz. 20.00 rozpoczął się główny punkt poniedziałkowej uroczystości - koncert gwiazdy muzyki Stinga w towarzystwie londyńskiej Królewskiej Orkiestry Filharmonicznej. Artysta podczas tegorocznej trasy promuje swój najnowszy album Symphonicities. Jego występ poprzedzili polscy wykonawcy - zespół Indios Bravos oraz Anna Maria Jopek.

Do Poznania przyjechali m.in. ministrowie Adam Giersz, Krzysztof Kwiatkowski, Cezary Grabarczyk i Bogdan Zdrojewski, przedstawiciele spółki PL.2012, a także dziennikarze z Włoch, Francji, Niemiec i Ukrainy. Na trybunach zasiadły władze miasta oraz przyszłego głównego użytkownika obiektu - Lecha Poznań.

- To ważny moment dla Poznania, Wielkopolski, a także projektu przygotowań Polski do Euro 2012. 20 września 2010 roku startuje stadion w pełnej krasie, który był przygotowywany z myślą o poznaniakach, ale także po to by gościć uczestników Euro 2012. Na 630 dni przed inauguracją turnieju mamy gotowy obiekt, który trzeba testować i udoskonalać - powiedział szef spółki Pl.2012 Marcin Herra.

Pierwszym sportowym wydarzeniem na zmodernizowanym stadionie będzie spotkanie 2. kolejki piłkarskiej Ligi Europejskiej pomiędzy Lechem a FC Salzburg zaplanowane na 30 września.

Wszelkie niezbędne pozwolenia od straży pożarnej, policji oraz zgodę na użytkowanie od nadzoru budowlanego stadion otrzymał w piątek. Nie oznacza to, że prace zostały zakończone. Wręcz przeciwnie - jeszcze kilka godzin przed koncertem dziesiątki robotników uwijało się przy budowie chodników i drobnych pracach wykończeniowych. W najbliższych miesiącach wybudowane zostaną m.in. parkingi, drogi dojazdowe oraz boiska treningowe.

Poznański stadion będzie miał klasę Elite, czyli spełniał wszelkie wymogi organizacji meczów piłkarskich najwyższej rangi. Na czterech, przykrytych membranowym dachem, trybunach jest ponad 43 tysiące miejsc siedzących, ale zgodnie z wymogami UEFA na Euro 2012 ich liczba zostanie ograniczona do 41 tysięcy. Obiekt dysponuje odpowiednią liczbą miejsc dla niepełnosprawnych, a projektanci uwzględnili kryteria ekologiczne m.in. poprzez zainstalowanie podziemnych zbiorników na wodę deszczową, która używana będzie do zraszania murawy.